Recenzja filmu

Superhero (2008)
Craig Mazin
Drake Bell
Sara Paxton

Superkicz

"Superhero" to najnowsza superprodukcja Craiga Mazina parodiująca hollywoodzkie superkino. Trochę za dużo tych super? Niestety ostatnio to właśnie jest trendy. Najpierw za dziesiątki milionów
"Superhero" to najnowsza superprodukcja Craiga Mazina parodiująca hollywoodzkie superkino. Trochę za dużo tych super? Niestety ostatnio to właśnie jest trendy. Najpierw za dziesiątki milionów dolarów powstaje film naszpikowany efektami specjalnymi, przyciągający setki tysięcy widzów obsadą i najczęściej komiksową fabułą, a kilka miesięcy później widzimy kiczowatą parodię. Przykłady można mnożyć, Craig Mazin specjalizuje się bowiem w tego typu operacjach, w swoim "Strasznym filmie" sparodiował większość głośniejszych filmów ostatnich lat. Żeby tym razem nie dodawać numerka do oklepanego już tytułu, wymyślił nowy: "Superhero". Jednak oprócz tytułu nie ma tu nic nowego, wszystko już widzieliśmy. Ten dobry, fajtłapowaty i zakochany w pięknej blondynce to Rick Riker (Drake Bell). Blondynka (Sara Paxton) ma oczywiście głupkowatego chłopaka i problemy z rodzicami. Zły, zagrażający światu potentat przemysłowy to Lou Landers (Christopher McDonald). Rick ugryziony przez zmodyfikowanego genetycznie owada zmienia się w Człowieka Ważkę. Brzmi znajomo? Żeby było ciekawiej, kiedy Ważka staje się znany, Rick zarabia robieniem mu zdjęć. Największym jego wyzwaniem będzie walka z Landersem, który w wyniku nieudanego eksperymentu również uzyskuje supermoce. Rick, aby panować nad swoimi umiejętnościami, udaje się wraz z profesorem Xavierem (Tracy Morgan) do szkoły dla mutantów, ale to dopiero początek jego przygody… Tym razem pod nóż Craiga Mazina trafił przede wszystkim "Spiderman" i częściowo "X-Men". Fabuła niczym nie zaskakuje, bo i nie może. Dowcipy nie śmieszą, a bohaterowie nie przyciągają uwagi. Nawet Leslie Nielsen, w roli wujka Ricka, twórca wielu wspaniałych ról komediowych, tu wypada bezbarwnie. Kiedyś takie filmy śmieszyły, bo były czymś nowym, teraz jest ich tak wiele, że wzbudzają raczej niesmak. Jednak im bardziej znany jest film parodiowany, tym większa oglądalność parodii. Każdy chce zobaczyć, jak bohaterowie kultowego filmu wyglądają w krzywym zwierciadle. I chociaż Craig Mazin nie osiągnął jeszcze dna, to zrobili to twórcy takich filmów, jak "Poznaj moich Spartan" i "305" (oba są parodią "300") czy "Władca pierścionka" (parodia "Władcy pierścieni"), który jest kompletną żenadą. Parodie mają jednak wciąż tylu zwolenników, że opłacalna jest ich produkcja. Ludzie lubią się śmiać, lubią oglądać seksowne blondynki i dobre zakończenia. Jeśli ktoś lubi niesmaczne i prymitywne żarty w stylu staruszki puszczającej bąki w twarze bohaterów chcących się pocałować, to zapraszam do oglądania "Superhero". W zestawieniu z innymi superparodiami ostatniego czasu, da się go obejrzeć.
1 10
Moja ocena:
6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Hollywood nie pozwala śmiać się ze swoich dzieci. Choć przecież zdaje sobie sprawę, że stare gatunkowe... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones